Moim zdaniem:
Jest pewna grupa ludzi. Lecą samolotem, wszystko jest cacy, rozmawiają, śmieją się, żartują aż tu nagle samolot się rozbija na lodowym pustkowiu w Alasce. Co by to było gdyby wszyscy zginęli? Oczywiście koniec filmu, ale z tej katastrofy lotniczej uratowała się garstka ludzi, którzy muszą znaleźc sposób, by przetrwac i jakoś dostac się do "cywilizacji".
Kilkoro ocalałych, jeden przywódca, wciąż czyhające niebezpieczeństwa, w których po kolei ginie każdy z nich, a na końcu zostaje, jak zawsze, przywódca grupy, który musi radzic sobie sam. Czy to czegoś nie przypomina? Jest to już stary i oklepany scenariusz. Jednak po tym filmie spodziewałam się czegoś innego, lepszego, ponieważ była nominacja do Oscara, wszyscy chwalili produkcję. Może jestem wyjątkiem, któremu film nie przypadł do gustu, może nie.
Co mi się nie podobało w tym filmie? Oklepany scenariusz, o którym wcześniej wspomniałam i śmierc przedostatniego z ocalałych. Skoro przywódca jest takim super bohaterem, to dlaczego, gdy jego koledze noga zaklinowała się w skale tak, że nie mógł wypłynąc na powierzchnię wody, czemu on na siłę go ciągnął do góry? Przecież każdy głupi zanurzyłby się i sprawdził, co jest przyczyną tego, że kolega utknął i wtedy by tą nogę jakoś wyciągnął.
Jednak ciekawym pomysłem była wataha wilków śledząca ocalałych przez cały film. To był jedyny plus tego filmu.
Ocena: 5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz