środa, 7 sierpnia 2013

16. Intruz








Tytuł: Intruz
Oryginalny tytuł: The Host
Autor: Stephanie Meyer
Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie
Ilość stron: 560








Co by było, gdybyś się obudził, a twoi bliscy zachowywaliby się jakby opanowali ich obcy? Świat został opanowany przez niewidzialnego wroga (który tak naprawdę jest pięknym, delikatnym światełkiem, który może żyć bardzo długo). Przejął on ludzi pozbawiając ich własnej woli i osobowości. Dokładniej rzecz ujmując, przejął ich ciało i uważa je za swoje, w pełni je wykorzystuje, jednak tylko w celach, które pomagają innym. Wróg jest nazywany duszą, przez ludzi- intruzem, mordercą.

Jednak nie wszyscy ludzie zostali jeszcze "przejęci". Jedną z rebeliantek jest Melanie, która ma młodszego brata i chłopaka. Pewnego razu wyruszyła z bratem w poszukiwaniu jedzenia, jednak zostali zaskoczeni przez dusze. Melanie nie chciała oddać się bez walki, więc wyskoczyła z budynku. Co dziwne, przeżyła i do jej ciała wszczepiono duszę- Wagabundę. Dusza próbuje dowiedzieć się jak najwięcej o pozostałych rebeliantach i ich kryjówce przeczesując mózg Melanie. Natyka jednak pewien opór. Jak się okazuje, Melanie była bardzo silna i nie pozwoliła się do końca wyprzeć z ciała. Zaczyna się walka między Intruzem a prawdziwą właścicielką ciała. Jedna próbuje udowodnić drugiej swoje racje i przeciągnąć na swoją stronę. Tylko, że właścicielka ciała pokazuje Wagabundzie obrazy jej chłopaka, a skoro dzielą ciało, dzielą również uczucia. Co z tego wyniknie? Na pewno wiele ciekawych rzeczy ;).

Stephanie Meyer jest autorką sagi "Zmierzch", powszechnie uważanej za gniot i tanie romansidło, jednak mnie podobały się te książki. Po przeczytaniu "Intruza" wiele o nim później myślałam. Co by się wydarzyło dalej? Co jakby mnie spotkało coś takiego?  Kilka dni po skończeniu książki zobaczyłam reklamę ekranizacji "Intruza".  Byłam zachwycona! Główną rolę objęła Saoirse Ronan (znana np. z głównej roli w "Nostalgii Anioła"), która może nie do końca pasowała mi do roli Melanie, ale nie narzekam. Film jest długi, bo ok. 2 godziny, ale jest warty obejrzenia. Szkoda, że wiele wątków zostało pominiętych, ale na tak długą książkę i fakt, że ciągle coś się działo, to producenci odwalili kawał dobrej roboty.

Podziwiam Melanie za jej wolę walki, popartą troską o bezpieczeństwo bliskich. Zawsze starała się jak najlepiej, tylko, żeby zdobyć jedzenie, ubrania i inne potrzebne do przetrwania rzeczy. Książka napisana jest bardzo ciekawie, cały czas jest akcja. Autorka wplata opisy poszczególnych miejsc, które nie są nudne, ale pozwalają pobudzić wyobraźnię, by bardziej wczuć się w wydarzenia. Po Pani Meyer spodziewałam się wiele romantyzmu, ale (na szczęście) nie na tym się skupiła, a na walce (i nie tylko) pomiędzy Melanie a Wagabundą (zwaną później Wandą). Jednym słowem mogę książkę bardzo gorąco polecić.

Moja ocena książki: 9/10

Moja ocena filmu: 8/10